00:00 00:00
00:00
00:00

SEZON 2   ODCINEK 4

Samobójstwa nastolatków – dlaczego oficjalne statystyki pokazują tylko część prawdy

Śledztwo w liczbach
21.10.2020


Polska jest na czele krajów z największą liczbą samobójstw wśród młodzieży. A podejmowanych prób może być nawet ponad stukrotnie więcej niż zgonów.

Daniel Rząsa

O przyczynach zgonów wśród polskiej młodzieży pisaliśmy ogólnie w pierwszym artykule z serii Śledztwo w liczbach.

Z zebranych przez nas wtedy danych wynikało, że samobójstwo jest drugą najczęstszą przyczyną śmierci nastolatków w Polsce. Nasz kraj nie różni się zresztą pod tym względem od innych bogatych państw na świecie. Przyjrzyjmy się na początek temu, jak wyglądają polskie statystyki, zanimi wyjaśnimy, dlaczego nie są one do końca wiarygodne.

Poniżej na trzy różne sposoby zwizualizowaliśmy, jak w ciągu ostatnich 16 lat zmieniały się najczęstsze przyczyny śmierci polskich nastolatków. 

Pierwszy wykres pokazuje śmierci osób w wieku 1019 lat w przeliczeniu na każde 100 tys. mieszkańców tej populacji; drugi pokazuje te same dane w liczbach bezwzględnych; trzeci obrazuje najczęstsze przyczyny zgonów na 100 tys. wśród starszej grupy nastolatków w wieku od 15 do 19 lat.

Są to oficjalne dane Głównego Urzędu Statystycznego najlepsze, jakie mamy, ale i tak nie do końca wiarygodne. Dlaczego? 

Jak mówi nam socjolog i suicydolog dr Krzysztof Rosa z Zakładu Socjologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, jest wiele powodów, które nie dotyczą tylko naszego kraju.

– Mają one m. in. charakter kulturowy, np. wynikający z tego, że śmierć samobójcza w różnych kulturach jest odmiennie traktowana, w różnym stopniu w różnym stopniu tabuizowana. Po drugie, względy religijne i społeczne mogą też mieć znaczenie, tzn. niechęć do ujawnienia prawdziwej przyczyny zgonu może wynikać, z jednej strony, z konfliktu norm religijnych, czyli zakazujących popełnienia samobójstwa a praktyką społeczną, a z drugiej z obawy przed reakcją społeczną – tłumaczy dr Rosa.

Pierwsze badanie dotyczące religii i samobójstw przeprowadził ponad 120 lat temu Émile Durkheim. Francuski badacz, który przez wielu jest uważany za jednego z ojców socjologii, zauważył wtedy, że znacznie więcej samobójstw jest popełnianych przez protestantów niż katolików. 

Po weryfikacji tego badania przez współczesnych badaczy okazało się, że wśród katolików notowano więcej zgonów z nieznanych przyczyn lub zgonów klasyfikowanych jako nagłe, nieustalone – co nie oznaczało według badaczy, że więcej tego typu zgonów rzeczywiście było wśród katolików, tylko że społeczeństwa katolickie ukrywały w ten sposób śmierci samobójcze.

– Trzecia kwestia to obiektywny problem w rejestrowaniu tych zachowań. Rzetelna rejestracja zgonów samobójczych wymaga inwestycji dużego nakładu pracy, czasu i środków, a przede wszystkich rzetelności w przestrzeganiu procedur. A nie zawsze śmierć samobójcza jest według tych, którzy zajmują się ustalaniem przyczyn zgonu, warta zachodu – mówi Krzysztof Rosa.

Jak dodaje, fundamentalnym celem prowadzenia działań przez policję związanych z rejestracją zachowań samobójczych jest ustalenie, czy do zgonu przyczyniły się w jakikolwiek sposób osoby trzecie. 

– Natomiast jeśli dany przypadek zgonu został uznany za samobójstwo, to z punktu widzenia tej instytucji mniej istotne jest wyjaśnienie uwarunkowań. Powodów ograniczonej wiarygodności danych jest znacznie więcej, a materia jest dość trudna do badania – wskazuje naukowiec. 

A jak wygląda kwestia wiarygodności danych zbieranych w Polsce? Poza uniwersalnymi problemami, które opisaliśmy powyżej, mamy także kłopoty na własnym podwórku.

– Dane na temat samobójstw zbierają u nas GUS i Policja – mówi nam Lucyna Kicińska, członkini Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego, pedagożka i specjalistka ds. pracy z młodzieżą. Zgadza się z Krzysztofem Rosą, że policja z natury swoich postępowań nie jest zainteresowana samobójstwem jako takim, ale tym, czy w danym przypadku wystąpiła ingerencja kogoś z zewnątrz. 

– Samobójstwo jako takie w Polsce nie jest przestępstwem, więc trudno oczekiwać, że policja będzie miała pełne dane na ten temat – zauważa.

Dane GUS również są obarczone błędem, ale z innego powodu.   

– GUS analizuje karty zgonu ze szpitali. Jeśli więc ktoś chciał popełnić samobójstwo, zatruwając się jakąś substancją i w wyniku tego trafił do szpitala, ale umrze przez powikłania dwa tygodnie później, to niekoniecznie taka śmierć jest klasyfikowana jako samobójstwo. Częściej lekarze raportują, że była to np. niewydolność jakiegoś narządu, bo często sami nie wiedzą, dlaczego pacjent trafił na oddział – tłumaczy Kicińska.

Jak dodaje, samobójstwo popełniane przez rzucenie się pod samochód jest często klasyfikowane jako wypadek komunikacyjny – a te, jak pokazuje nasz pierwszy wykres, są najczęstszą przyczyną zgonów wśród polskich nastolatków.

Do niedawna dane policji były uważane za znacznie gorsze i niepełne w porównaniu do danych GUS-u mógł o tym świadczyć choćby bardzo duży rozdźwięk w liczbie odnotowywanych samobójstw. Policyjne dane były jeszcze bardziej zaniżone niż urzędu.

Po dwóch znaczących zmianach w tym, jak policja gromadzi swoje dane, ich statystyki zbliżyły się do tych raportowanych przez GUS. To, jak zmiana raportowania wpłynęła na same dane, dobrze pokazuje poniższa tabela.

UNICEF w raporcie wydanym we wrześniu 2020 roku zbadał i porównał jakość życia dzieci w bogatych krajach, w tym w Polsce. Na 38 badanych krajów Unii Europejskiej i OECD czyli klubu najbogatszych państw świata Polska zajmuje 31. miejsce w ogólnym rankingu jakości życia dzieci, a w interesującej nas kategorii “Zdrowie psychiczne oraz dobrostan psychiczny” znaleźliśmy się na 30. pozycji.

We wszystkich trzech szerokich kategoriach rankingu (pozostałe to zdrowie fizyczne oraz kompetencje edukacyjne i społeczne) jesteśmy poniżej średniej, ale wskaźnik dobrostanu psychicznego wypadł w Polsce zdecydowanie najgorzej.

UNICEF wskazuje na związek między samobójstwami wśród nastolatków a złym stanem polskiej psychiatrii dziecięcej.

Odsetek samobójstw wśród dzieci jest wysoki, a jeżeli chodzi o stan opieki psychologicznej i psychiatrycznej polskich dzieci (…) od wielu lat obserwujemy ich zapaść i niestety musimy się liczyć z dramatycznymi dla młodych ludzi skutkami tego stanu rzeczy – tak komentowała wyniki raportu w radiu TOK FM Ewa Falkowska z UNICEF Polska.

Aleksandra Bąbik i Dominik Olejniczak z Warszawskiego Uniwerytetu Medycznego piszą, że liczne badania wskazują na związek między zachowaniami samobójczymi młodzieży a występowaniem zaburzeń psychicznych. Jak piszą naukowcy, u ok. 50–98 procent młodych osób, które podejmują próbę samobójstwa, występują zaburzenia psychiczne, z których najczęstszymi są zaburzenia depresyjne (60–80 procent) i zaburzenia zachowania (50–80 procent).

Najwyższa Izba Kontroli w wydanym we wrześniu raporcie dotyczącym dostępności lecznictwa psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży także zauważa problem. Według ich danych niemal co piąta próba samobójcza małoletniego w Polsce wynika z zaburzeń psychicznych, a prawie co trzecia z choroby psychicznej.

Z raportu można wysnuć wniosek, że dużą część winy za wysoki wskaźnik samobójstw wśród młodzieży w Polsce ponosi system leczenia. Ten problem szczegółowo opiszemy za dwa tygodnie w szóstym artykule z serii Śledztwo Pisma

Dane wskazują, że wskaźnik samobójstw wśród młodych mieszkańców polskiej wsi jest zdecydowanie większy niż w miastach. Problem jak na całym świecie – bardziej dotyczy chłopców niż dziewcząt, a chłopcy mieszkający na wsi w Polsce trzy razy częściej popełniają samobójstwo niż dziewczęta z miasta.

n-ost i sfinansowanego przez Urząd Spraw Zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec.

Drugi sezon Śledztwa Pisma wyprodukowano dzięki wsparciu Sebastiana Kulczyka oraz Fundacji One Day.